poniedziałek, 21 lipca 2014

ROZDZIAŁ 8.

Eliza wraz z przyjaciółmi nadal znajdowała się w Kwaterze Folgów. Poszukiwali oni odpowiedniego sposobu na wyjście niezauważonymi z budynku. Musieli się śpieszyć, ponieważ lada chwila mógł się pojawić jeden z obcych, a wtedy nie mieliby już szansy na wydostanie się i uratowanie ludzkości.
- Pamiętacie jak się tu dostaliśmy ? - zapytała Klara uśmiechając się.
- A no ta - odpowiedział Manuel.
- Weszliśmy jakimś tajnym przejściem, czy czymś w tym rodzaju - wtrąciła Katrina.
- Czyli istnieje inne wyjście, niż główne drzwi ? - zapytała Eliza.
- No właśnie - Klara pokazała kierunek, w który powinni się udać, aby wydostać się z budynku.
Wszyscy podążyli za nią. Josh był jednak zbyt osłabiony, aby poruszać się samemu, dlatego też pomogli mu w tym Swen i Jonatan. Dotarli do schodów prowadzących na zewnątrz budynku. Pierwsza szła Eliza wraz z Klarą. Obie szły wolno, aby w razie ataku Folga w miarę szybko mogły zareagować. Kiedy stanęły na ostatniej schodzie Klara lekko wyjrzała na zewnątrz. Tak jak się spodziewali przed wejściem stał jeden z obcych bronią w ręku. Na ich szczęście na razie nie wyczuł ich obecności. Klara spojrzała na przyjaciółkę, a następnie skierowała swój wzrok w kierunku otworu w ścianie. Dała tym samym jej do zrozumienia, że ma zaatakować obcego. Eliza podniosła kamień znajdujący się na ziemi. Była to jedyna bron jaką posiadała, bynajmniej tak myślałam. Wszystko zabrali im Folgowie, gdy ich złapali. Dziewczyna starała się dobrze wycelować w obcego, ponieważ była to jedyna szansa na atak. Wzięła mocny zamach i rzuciła kamieniem we wroga. Trafiła bezbłędnie - w sam środek głowy. Uderzenie miało taką siłę, że strażnik od razu upadł na ziemię. Przyjaciele wzięli nogi za pas. Kierowali się w stronę lasu, tego samego, do którego uciekła Eliza wraz z Alexem. Gdy już wydostali się z terenu Kwatery mogli odetchnąć z ulgą, ponieważ najgorsze mieli za sobą. Nie mogli jednak zwalniać tempa, ponieważ Folgowie mogli zauważyć ich ucieczkę, a tym samym mieliby szansę ich dogonić. Przyjaciele zaczęli zagłębiać się coraz bardziej w las. Widać było, że coraz ciężej było poruszać się chłopakom, który targali z sobą Josha. Eliza postanowiła, że tak, jak z Alexem przenocują w jaskini znajdującej się za lasem.
- Jeszcze kawałek. Znam dobre miejsce na odpoczynek - powiedziała cicho spoglądając na Josha.
Wszyscy potaknęli na znak zgody. Eliza była zdumiona, że nadal tworzą tak dużą grupę. W końcu wyjechało ich dwudziestu trzech, z czego trzech zginęło w pierwszym starciu z obcymi, później dołączył do nich Albert, ale on niestety przeszedł na stronę wroga. Pozostali byli cali i gotowi do dalszej walki. Po dzisiejszej ucieczce dziewczyna w końcu tak na prawdę odzyskała nadzieję. Wiedziała, że Folgowie są podobni do ludzi - nie są maszynami do zabijania. Mogą się buntować, tak jak Alex, czy po prostu olewać wszystko, jak strażnik, który zasnął. Mogą też był łatwowierni, jak strażnik, który przekazał jak klucze i broń. Broń. Miała przy sobie broń, a zupełnie o tym zapomniała.
Klara, Eliza i pozostali opuścili już las. Teraz kierowali się do jaskini, która znajdowała się na skarpie. W końcu dotarli na miejsce. Pierwsza zatrzymała się Eliza.
- To tutaj - zaczęła. - Jesteśmy na miejscu - powiedziała wskazując miejsce.
Wszyscy weszli do środka Jaskini. Na końcu oczywiście pojawili się Swen i Jonatan z Joshem. Eliza od razu nakazała położyć go na kocu pozostawionym na środku przez nią i Alexa. Josh był cały rozpalony. Widać było, że Folgowie strasznie go traktowali. Z pewnością chcieli aby umarł w cierpieniu.
- Pójdę nazbierać ziół - zaoferowała się Klara. - Pamiętam niektóre przepisy mamy.
Mama Klary była zielarką. Zajmowała się leczeniem ludzi należących do Stowarzyszenia. Dzięki niej wielu z nich przeżyło nawet najgroźniejsze choroby.
- Okej - powiedziała Eliza siadając obok przyjaciela. - Poszukajcie może jakiejś rzeczki, czy jeziora. Jak znajdziecie, to przynieście trochę wody - nakazała Helenie i Katrinie.
Dziewczyny wzięły po garnuszku i posłusznie wyszły na zewnątrz. Josh zaczynał tracić przytomność. Był odwodniony, miał drgawki. Eliza owinęła go bokami koca, na którym leżał.
- Wyjdziesz z tego - powiedziała chwytając go za rękę. - Już my tego dopilnujemy.
W tym samym momencie weszła Klara trzymając w ręku jakieś rośliny.
- Coś znalazłam - powiedziała. - Może uda się wykombinować z tego coś, co pomoże chłopakowi.
Po tych słowach wzięła się do pracy. Podniosła rondelek, po czym wlała do niego wodę, przyniesioną przez dziewczyny i zaczęła dodawać po kolei znalezione zioła w odpowiednich dawkach i proporcjach. Na końcu zajęła się dokładnym wymieszaniem wszystkiego. Wszystkie te czynności zajęły jej około pół godziny. Przygotowaną paciaję zaczęła nakładać na czoło Josha. Wyglądało to trochę, jak nakładani maseczki na twarz. Gdy skończyła postawiła rondelek na ziemi.
- Będziemy mu to zmieniać dopóki nie wydobrzej. To nasze jedyne lekarstwo - powiedziała spoglądając na Elizę.
Dziewczyna znacząco kiwnęła głową. Josh musiał wyzdrowieć. Tyle w końcu dla niej zrobił. Zależało jej na nim. Czuła, jak jej brzuch zaczyna domagać się jedzenia. Nie jadła dzisiaj nic oprócz kilku jabłek. Zajrzała do kieszeni zostało jej już tylko jedno. Inni z pewnością też byli głodni. Musiała zejść do jabłoni znajdującej się niedaleko i nazbierać owoców dla wszystkich. Mimo to nie chciała zostawić Josha samego. W każdej chwili mógł się obudzić. Kiedy tak myślała, czytający w jej myślach chłopcy weszli do jaskini z koszulą uformowaną na kształt koszyka pełną jabłek. Eliza uśmiechnęła się do nich, a Swen w tym samym momencie rzucił jedno jabłko w jej kierunku. Dziewczyna, tak jak pozostali, od razu wzięła się do jedzenia. Pochłonięciu obydwu jabłek zajęło jej na prawdę mało czasu. W końcu jednak nadeszła pora zmiany okładu. Mimo braku zegarka dziewczyna potrafiła bardzo dobrze p[powiedzieć, która jest godzina. Nauczyła się tego przez te kilka lat mieszkania w sektorze. Postanowiła, ze sama zmieni okład Joshowi. Nie chciała wołać Klary, skoro potrafiła sama sobie z tym zadaniem poradzić. Zdjęła z czoła chłopaka stary okład i zaczęła nakładać nowy. W rondelku znajdowało się tyle paciaji z ziół, że spokojnie wystarczyłoby jej na kilkanaście okładów.
Nadchodziła noc. Zaczęło się ściemniać, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Większość zdążyła już położyć się na ziemię i zasnąć. Lucas i Manuel stali przed jaskinią, z pewnością ustalili, ze będą sprawowali dzisiaj wartę, po to aby obronić przyjaciół w razie ataku Folgów.
Eliza zmieniała kolejne okłady Joshowi, mimo że była strasznie zmęczona. Podała również chłopakowi wody do picia, gdy się przebudził. Widać było, ze coraz z nim lepiej. Nie miał już drgawek, gorączka spadała, oddech stał się spokojniejszy. Wszystko szło ku lepszemu.
Nadszedł kolejny ranek, mimo to wszyscy oprócz chłopaków sprawujących wartę, pogrążeni byli we śnie. Nawet Eliza zasnęła kładąc swoją głowę na klatkę piersiową Josha. Z pewnością zasnęła przez przypadek zmęczona wrażeniami ostatnich kilku dni. Gdy się przebudziła zauważyła, że Josh ma otwarte oczy i przygląda się jej z uśmiechem na ustach. Dziewczyna speszona od razu podniosła głowę i ułożyła ją na ziemi.
- Widzę, ze masz się lepiej - powiedziała do chłopaka, który nie odrywał do niej wzroku.
- O wiele - odpowiedział. - Tym bardziej, że byłem pod tak świetną opieką.
- To zasługa Klary.
- Jak na razie widzę, że to ty całą noc przy mnie siedziałaś, znaczy leżałaś na mnie - zaśmiał się chwytając dziewczynę za rękę.
- Sory - powiedziała nie odsuwając ręki. - Mogłeś mnie obudzić.
- Nie mogłem. Tak słodko wyglądałaś - drugą ręką chłopak ujął jej twarz.
Eliza nic nie odpowiedziała. Spoglądała tylko w jego zielone oczy. Josh natomiast spontanicznie złożył pocałunek na jej ustach. Dziewczyna automatycznie się odsunęła. Była zaskoczona. Czekała aż chłopak coś powie. Oboje nie zwracali uwagi na pozostałych, który zaczęli się budzić i zajmować codziennymi sprawami.
- Kocham cię - wypalił w końcu Josh, a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. - Kocham cię Elizo - powtórzył ponownie trochę głośniej oczekując reakcji dziewczyny.
Eliza nie wiedziała co powiedzieć. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Nie kochała Josha, a on dobrze o tym wiedział. Jedyną osobą, o której myślała w ten sposób był Alex. Alex. Ciekawe, gdzie teraz był. Dlaczego myślała o niem, kiedy Josh wyznawał jej miłość ? Musiała coś powiedzieć, tylko co ? Nie chciała przecież go zranić, ale nie chciała też go oszukiwać. Dziwne, że gdy na świecie dzieją się tak straszne rzeczy ludzie mają czas na zakochiwanie się.
- Ja... - zaczęła w końcu Eliza próbując ułożyć w głowie odpowiednią wypowiedź.

Mamy kolejny rozdział. Jak się podoba ? Wiem, ze akcja jest trochę za szybka, ale pisałam to opowiadanie w sumie na rozgrzewkę, aby powrócić do pisania. Mam nadzieję, ze jednak nie jest aż takie straszne. Zapraszam do komentowania :D

8 komentarzy:

  1. Ach zajebisty co tu dużo mówić :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, już 8 rozdział, ale się zapuściłam! Jutro to nadrobię, obiecuję i porządnie skomentuje! Tak to jest już u mnie z czytaniem blogów... No cóż, mimo wszystko zawsze wchodzę i komentuję - po jakimś czasie, bo po jakimś czasie ^^
    Informuję, że u mnie pojawił się rozdział 2. i ucieszy mnie, gdy wpadniesz i skomentujesz :)

    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam!
    Julss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że rozdziały się spodobają, a do ciebie już wpadam i komentuję :*

      Usuń
  3. Jak mogłas? Hlip hlip :( Biedny zraniony Josh, a ja go tak uwielbiam! Może to przez jego wygląd (Uwielbiam Stefana!), a może nie. Sama nie wiem, ale uwielbiam i nie mam zielonego pojęcia jak to się dalej potoczy, ale to chyba dobrze. Jeju, jak ty umiesz dobrze zabudować przestrzeń w rozdziale! Rozdział jest długi, a nie zawiera sporo akcji, ale za to ta końcówka, boska!
    Pozdrawiam,
    Sectus (Dawniej Ella)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że podoba ci się moja wesoła twórczość. :* Na pewno dalsza część ci się spodoba. :)

      Usuń
  4. Super. Podoba mi sie ide czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli czytasz, skomentuj. To motywuje :)